środa, 25 listopada 2015

Blog nieaktualny

Razem z Manią mamy nowego bloga. Ten, z powodu nie pisania opowiadań, zostaje na stałe NIEAKTUALNY. Wybaczcie, mogliście pisać jedno opowiadanie tygodniowo, wtedy by się tak nie stało.

poniedziałek, 23 listopada 2015

UWAGA!!!

Mam bardzo ważną informację dla członków bloga. Nikt, oprócz mnie i Mani nic nie pisze. Czemu? Nie wiem, dłuższą nieobecność powinniście zgłosić. Jeżeli uda mi się znaleźć chętnych członków na bloga, a pewnie się ktoś znajdzie, was, no niestety, trzeba będzie wywalić. Nie chcę tego, więc siądźcie i napiszcie coś, bo nie mam zamiaru się z wami patyczkować. Gdy znajdę kogoś chętnego do pisania, wywalę was bez ostrzeżenia. Pasuje? Jeżeli nie, spójrzcie, kiedy pojawiło się wasze ostatnie opowiadanie.
   Jak pewnie zauważyliście, Mania dała mi prawo do współprowadzenia tej watahy. Mogę w każdej chwili stworzyć regulamin, którego każdy będzie się musiał trzymać. Jeżeli macie jakieś zastrzeżenia, piszcie do mnie lub Mani na Howrse.

Od Zakomy CD Rity

Zaciągnąłem Ritę na większy kamień, który był przed członkami watahy. Stanąłem pewnie przed wszystkimi i zacząłem mówić:
-Mamy kilka spraw do omówienia. - Powiedziałem, a Voxe posłał mi wrogie spojrzenie. Od razu domyśliłem się, że chodzi o Deadwalka. - Ale najpierw chcę ogłosić, że znalazłem Alfę do Watahy Diamentowej Duszy!
Odwróciłem się do Rity i się cofnąłem. Widać było, że się wstydzi, ale gdy się do niej uśmiechnąłem, podeszła do przodu skały i uklękła przed wilkami.
-Witajcie! - Krzyknęła i otrzymała pełno wyć, w tym moich. Cieszyłem się, że w końcu znalazłem tak odpowiedzialną waderę, by została alfą (Nie obraź sie, Hysteo XD). - Dziękuję wam, ale może oddam głos Zakomie...
-Och tak, oczywiście. - Rita cofnęła się, a ja podszedłem do przodu. - Ogłaszam, że DeadWalk odszedł. Z tej przyczyny nie mamy zabójcy, ale tą posadę zastąpię ja, dopóki nie znajdzie się odpowiednik.
Wszyscy kiwnęli głową, a ja kontynuowałem rozgłaszać wiadomości. Po jakiejś godzinie czasu było już po wszystkim.
-Co teraz? - Spytała Rita.
-Nie wiem, Rito. Ale chodźmy, pójdziemy do Lasu Wschodzącego Słońca, nudzi mi się.

<Rita? Brak weny tak bardzo xD>

sobota, 21 listopada 2015

Od Rity CD Zakomy

   Chodziłam z Zakomą po Lesie Wschodzącego Słońca. Było tam naprawdę pięknie. Po jakimś czasie zauważyłam w wodzie wadery. Były inne niż te ''normalne''. Wyglądały jak dusze. Były naprawdę śliczne. Po chwili zamieniły się w drzewo, wodę Słońce i mech.Zdziwiło mnie to, no ale najwyraźniej tak już było. Zakoma zaczął mi wtedy opowiadać ich historię. Gdy spytałam się go, skąd to wie, odpowiedział, że same mu to powiedziały. To już było dziwne. Postanowiłam już dalej nie dopytywać i szłam dalej. Rozglądałam się, żeby zapoznać się trochę z terenem. Zaczęłam się zastanawiać, gdzie Zakoma chce zorganizować to spotkanie. Przecież wszędzie były tak piękne widoki, że aż rozpraszające. Jeszcze ten zapach, tak ładnie mówiąc dawało tymi kwiatami, że aż nos mógł odpaść, ale jednocześnie był całkiem przyjemny. No cóż, pewnie to ma jakiś swój cel. Przestałam o tym myśleć, jeszcze przypadkiem się zagubię, czy coś.
-Ech, Zakoma, ja wiem, tu jest pięknie i tak dalej, ale czemu to spotkanie ma się odbyć akurat tutaj?-zapytałam i kichnęłam, bo nawąchałam się za dużo kwiatów.
-Bo widzisz, chodzi o to, że...-Przerwał i zaczął się nad czymś zastanawiać.-Najprościej mówiąc, nie było innych pasujących terenów. Nie moglibyśmy pójść na Zimowe Samobójstwo, albo Mroźnej puszczy.
-Czemu?-zapytałam, ale się już domyślałam o co chodzi.
-Za zimno.-Powiedział i szeroko się uśmiechnął.
-Wiedziałam.-Powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
   Chodziliśmy tak jeszcze chwilę. Cały czas nam szybko minął, ciągle się śmialiśmy. Po jakimś czasie zobaczyłam wilki z watahy, idące w naszą stronę. Zakoma staną na wysokim kamieniu, na który mnie też zaciągnął.
-Mam dla was parę ważnych informacji...-Zaczął
<Zakoma?Podobno masz teraz wenę.>

Od Zakomy CD Rity

Byłem wściekły. Oczywiście opary z lawendy przygotowane przez Hysteę i Voxe'go uspokoiły mnie, ale nadal panowała nade mną złość. Ale spokojnie, Rita jest, więc będziemy mieli kolejnego wilka zastępującego DeadWalka. Jednocześnie trochę kuło mnie w serce... Ale dobrze, zauważyłem nadlatującą Ritę, więc wyszłem z jaskini alf.
-Witaj Rito!
-Zakomo, poszłam zawiadomić wszystkich naszych członków watahy o zebraniu. Dobrze się spisałam?
-Doskonale! Daję ci tytuł szlachecki! - Zażartowałem, a Rita uśmiechnęla się. - A tak na prawdę to zapraszam cię na spacer.
-Dobrze, panie.
Znowu zaczęliśmy się śmiać. Wznieśliśmy się w powietrze i polecieliśmy do Lasu Wschodzącego Słońca. Kolejne dusze zmarłych przyjaciółek... Wyglądały jak wodne wilki Voxe'go, jednak były odrobinę inne. W każdej z nich było widać małe, diamentowe serduszko bijące rytmem zgodnym kolejnych wader. Cudownie było patrzeć na takie diamentowe stworzenia.
-Są piękne... - Przyznała Rita.
-Tak, to prawda. - Westchnąłem, a wadery natychmiast zmieniły się w swoje więzienia, czyliw drzewo, wodę, słońce i otaczający mech. Rita zrobiła dziwną i przestraszoną minę, więc postanowiłem ją uświadomić o klątwie. - Widzisz, te stworzenia kiedyś były normalnymi wilkami w swojej watasze. Były najlepszymi przyjaciółkami, lecz jedna z nich się zakochała w basiorze. Bogowie nie pozwolili na to, żeby miłość zepsuła tak ogromną przyjaźn, więc zmienili je w mech, słońce, drzewa i ten strumyk. Czasami wychodzą w postaci diamentowych stworzeń i śmieją sią, rozmawiają, współczują, oraz zajmują się tym miejscem...
-O rany.... Skąd to wiesz? - Spytała pełna entuzjazmu tajemnicą naszych terenów.
-W sumie... - Zastanowiłem się, a po chwili spojrzałem w taflę wody. Ukazała mi się jedna z wader, która do mnie puściła oko. - Same mi to powiedziały.

<Rita?>

Od Rity CD Zakomy

    Latałam jeszcze chwilę nad drzewami, aż w  końcu zleciałam na dół.Ujrzałam tam Zakomę z jakąś waderą, byli wściekli.Zleciałam i podeszłam do nich.
-Co się stało?-spytałam
-Zaraz ci wszystko wytłumaczę.-Odpowiedział Zakoma.-Najpierw chciałbym przedstawić tobie moją siostrę, Hysteę.
Spojrzałam na uśmiechniętą, ale też rozzłoszczoną wilczycę.
-Witaj Hysteo, miło mi cię poznać-odwzajemniłam uśmiech.
-Mi także-powiedziała.
-Dobrze, poznałyście się już, więc muszę ci teraz przedstawić co się wydarzyło.-Spojrzał na siostrę.-lub zrobi to Hystea, ona wie więcej.
-Och, no dobrze.-Zaczęła.-Chodziłam po watasze, sprawdzając, czy każdy się dobrze czuje.Podeszłam do miejsca, w którym powinien być DeadWalk i zobaczyłam, że zniknął.Zaczęłam tam chodzić, sprawdzając, czy może się gdzieś nie ukrył, ale ujrzałam tylko ślady krwi ciągnące się aż do lasu, czyli wyjścia z watahy...
-Właśnie. Każdy, kto jest w tej watasze dobrze wie, że nie można nigdzie wychodzić bez mojej zgody.-Powiedział już trochę uspokojony Zakoma.-Tamtędy wychodzimy czasami na polowania, ale ja je zwykle nadzoruję.Nie ma innej możliwości niż ta, że po prostu uciekł.
-Może pójdę go poszukać?-spytałam.-Jakbym go znalazła, mogłabym go tu przyprowadzić, wtedy albo by się wytłumaczył, albo byśmy go wyrzucili.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł.Dołączył do watahy, ale później się nią już nie interesował.Siedział tylko w swoim miejscu...-powiedział zamyślony Zakoma-Rito, będziemy musieli pozabezpieczać tereny watahy.Nie mam pojęcia, czy ktoś tu nie jest szpiegiem.Mam nadzieję, że nie...
-Może zwołamy zebranie?Nie wiem czy to coś da, ale jakoś tak ostatnio w watasze cicho.-Rzekła pewnie Hystea.
-Ono będzie potrzebne.Omówimy tam wszystko z członkami watahy.Rita, czy mogłabyś powiadomić wszystkich?Niech przyjdą dzisiaj, w czasie pełni księżyca do Lasu Wschodzącego Słońca.
-Dobrze, zaraz wrócę!
Zaczęłam szukać wszystkich członków watahy.Przyglądali mi się z zaciekawieniem, ale to pewnie dlatego, że mnie jeszcze nigdy nie widzieli.No cóż, najważniejsze było to, że obiecali przyjść.
     Wracałam powoli, żeby zawiadomić Zakomę, że wszyscy przyjdą.gdy tylko mnie ujrzał, podziękował i powiedział, żebym odpoczęła aż do zabrania.
<Zakoma?>

piątek, 20 listopada 2015

DeadWalk odchodzi...

   Jest mi przykro, ale muszę wyrzucić DeadWalk'a z Watahy. Z powodu nie pisania opowiadań i żadnego zaciekawienia się Watahą, jestem zmuszona go wyrzucić.